|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
rosol
PieskiŚwiat
Dołączył: 23 Lip 2011
Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Śro 18:36, 10 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
Zawsze sobie z nim gadałem, udawałem wycie a On zawsze odpowiadał i się cieszył, już nigdy tego nie będzie ((( Nie sądzicie że 9lat prawie 10 to mało jak na takiego psa??
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Atha
Administrator
Dołączył: 02 Lip 2005
Posty: 7094
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 29 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: popadnie
|
Wysłany: Śro 19:41, 10 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
Zawsze by było za mało. Psie życie zawsze jest za krótkie dla właściciela. My żyjemy średnio te 70 lat, pies- zaledwie ułamek z tego. Mamy bardzo wiele czasu na tęsknienie za nim. Patrz na to z drugiej strony- to było 9 wspaniałych lat, których nikt ci nie zabierze, a dla Batona to było całe wspaniałe życie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
rosol
PieskiŚwiat
Dołączył: 23 Lip 2011
Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Śro 20:05, 10 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
Wiem że to trochę głupie pytanie. Czy jest możliwa u zwierząt śmierć kliniczna ?? Pytam się ponieważ gdy Baton odszedł, poczekaliśmy jeden dzień i dopiero Go zakopaliśmy. ???????
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
MiastowaPsinka
PieskiŚwiat
Dołączył: 08 Sie 2011
Posty: 16
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z zagranicy
|
Wysłany: Czw 6:03, 11 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
Z tego co czytałam na internecie to śmierć kliniczna u psa jest możliwa
Ale oczywiście pewna nie jestem, bo tak pisało w internecie, a internet nie zawsze mówi prawdę
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez MiastowaPsinka dnia Czw 6:05, 11 Sie 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Atha
Administrator
Dołączył: 02 Lip 2005
Posty: 7094
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 29 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: popadnie
|
Wysłany: Pią 0:40, 12 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
Nie ma powodu, dla którego śmierć kliniczna u psa była mniej możliwa, niż u człowieka. Śmierć kliniczna to zatrzymanie serca, kiedy mózg jeszcze pracuje i w związku z tym jest mozliwe przywrócenie stworzenia światu, przez reanimację. Z tym, że jeśli serce nie pracuje, mózg obumiera z braku tlenu. Tobie chyba chodzi o coś innego, kiedy organizm żyje, organy pracują, ale funkcje życiowe są niewyczuwalne. To raczej też jest możliwe, z tym, że istnieją w medycynie skuteczne metody sprawdzenia takich rzeczy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
rosol
PieskiŚwiat
Dołączył: 23 Lip 2011
Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pią 18:49, 12 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
Po prostu cały czas o Nim myślę i nie daje mi spokoju to że mogliśmy go np. zakopać jak On żył ale Gdy umarł poczekaliśmy 1 dzień i nic.Nie moge dopuścić myśli że mógł jeszcze żyć a my go zakopaliśmy
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Shaiya
Administrator
Dołączył: 23 Kwi 2006
Posty: 2376
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: A jakie było pytanie?
|
Wysłany: Pią 20:24, 12 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
Przecież to jest niemożliwe. Kiedy pies umiera, po upływie jednego dnia, jego ciało z pewnością było już sztywne.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
rosol
PieskiŚwiat
Dołączył: 23 Lip 2011
Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Sob 14:47, 13 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
No dobrze ale np. mój sąsiad ma psa , który wpadł pod samochód, padł sztywno a po kilku godz. gdy chcieli go zakopać obudził się. ???
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ciastek
PieskiŚwiat
Dołączył: 11 Sie 2008
Posty: 199
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Sob 21:13, 13 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
rosol napisał: | No dobrze ale np. mój sąsiad ma psa , który wpadł pod samochód, padł sztywno a po kilku godz. gdy chcieli go zakopać obudził się. ??? |
Padł sztywno? Chyba nie rozumiesz o co chodzi. Jeśli pies nie był resystuowany przez ten cały czas i mimo wszystko po jakimś czasie się obudził, to znaczy, że nigdy nie był w śmierci klinicznej. Pies sąsiadów na jakiś czas zapadł w śpiączkę, albo po prostu utracił przytomność i odzyskał po jakimś tam czasie. Gdyby sąsiedzi skontaktowali się z weterynarzem, zamiast samemu twierdząc o śmierci psa, to by do tego nie doszło. Tutaj winą jest głupota ludzka, nie oszukujmy się.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
jojomaster
PieskiŚwiat
Dołączył: 26 Sie 2011
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pią 9:46, 26 Sie 2011 Temat postu: Sabusia [*] |
|
|
nie wiem jak wy, ale jestem jak oblakana - Sabunia odeszla przedwczoraj... nie bylo mnie przy niej, wyjechalam do anglii a ja zostawilam z rodzicami. wiem ze dbali o nia jak o dziecko, bo tak sie u nas traktuje zwierzeta, tego mnie rodzice tez nauczyli. Sabusia to byl TEN PIES, jedyny na cale zycie. nawet sie z nia nie pozegnalam, a moglam chociazby przez telefon... juz nigdy do mnie nie przyjdzie sie przywitac, nigdy nie poczuje jej mordki ukochanej na kolanach... caly czas placze, nie moge sobie wogole z tym poradzic... byla mi blizsza niz ktokolwiek na swiecie. zebralam troche jej siersci, co zawsze wszechobecna byla, trzymam w srebrnym pudelku, czekam az mi przysla jej lancuszek - ot co mi po niej zostalo... kilka zdjec... nie chce mi sie zyc, nic mi sie nie chce... chce zeby jeszcze raz, ten ostatni przybiegla do mnie, powachala mnie swym zimnym czarnym nosiskiem, przytulila sie...
pomozcie, prosze bo chyba oszaleje!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Atha
Administrator
Dołączył: 02 Lip 2005
Posty: 7094
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 29 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: popadnie
|
Wysłany: Sob 0:24, 27 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
Spokojnie, na to, co się stało, już nic nie poradzisz. Myśl o tym, co razem przeszłyście i o tym, jakie obie byłyście szczęśliwe. Tego już wam nic nie zabierze. Ile ty miałaś radości z Sabą, a ona z tobą. To jest bardzo wiele. Wiem, że nie wystarczy, ale nigdy by nie wystarczyło, choćbyś była z nią przez cały czas, do końca.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
jojomaster
PieskiŚwiat
Dołączył: 26 Sie 2011
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Sob 19:01, 27 Sie 2011 Temat postu: Schaba |
|
|
Dzieki za tego posta. niestety w obecnej chwili to nie pomaga... nic nie pomaga i mam wrazenie ze juz tego stanu nic nie zmieni nie bylam z nia do konca, nie pozegnalam jej... myslalam o niej caly czas, ale to niewiele. czuje ze moglam zrobic wiecej, a nie zrobilam. nigdy sobie tego nie podaruje... dzieki raz jeszcze
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Atha
Administrator
Dołączył: 02 Lip 2005
Posty: 7094
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 29 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: popadnie
|
Wysłany: Sob 19:25, 27 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
Robiłaś wiele przez całe życie. Mało kto może zostać ze swoim pupilem do końca, a wielu się na to nie decyduje. Zapamiętasz ją taką, jaką była, kiedy się widziałyście. Kiedyś ten najgorszy ból minie i zostaną tylko dobre wspomnienia i tęsknota, z którą jednak da się żyć. Grunt to przetrzymać teraz ten najgorszy czas. Saba z pewnością nie lubiła, kiedy byłaś smutna, więc postaraj się trzymać dla niej.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Alina28
PieskiŚwiat
Dołączył: 31 Sie 2011
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Śro 11:38, 31 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
Mój Pongo- mieszkanka ratlerka z pinczerem odszedł dzisiaj rano.... Miał 16 lat.... Spędziłam z nim ponad połowę swojego życia... Dożył pięknego wieku, ale od ponad tygodnia wiedzieliśmy, że to już jego ostatnie dni, przygotowywaliśmy się na jego odejście... nie jadł, żył na samej wodzie, nie miał siły chodzić, i wszystko go już bolało... nawet kiedy brałam go na ręce i przytulałam:( Jutro rodzice planowali jechać do weterynarza i go uśpić... chyba wyczuł i dzisiaj rano odszedł sam....dzisiejszej nocy w ogóle nie spał i moja mama z nim... ..... piszczał i szczekał, jakby bronił się przed śmiercią... a mama nosiła go na rękach i głaskała, uspokajała.... Zasnął na dobre po ósmej rano na rękach mojej mamy..... Przynajmniej już nie cierpi, jest za tęczowym mostem z innymi pieskami, swoimi kolegami z podwórka, z których on staruszek został ostatni....;(;(
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kaniesia
PieskiŚwiat
Dołączył: 21 Wrz 2011
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Szczecin
|
Wysłany: Sob 8:55, 15 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
Mój Beycuś -bokser-odszedł 17.05.2010r.Uśpiłam go ,był chory na chłoniaka -nowotwór -do tego bardzo złośliwy ,ponieważ walczyłam tylko 3 miesiace .Odszedł w moje urodziny od tamtej pory nie obchodzę ich ,pochowany jest u nas na ogrodzie,codziennie jestem u niego ,bo zbieram twarde dowody po swoich następnych bokserach ,niby leczą rany ,ale to nie to samo co Beycuś .Antoś i Bradrey starają się jak mogą kocham ich ,ale Beycon był takim moim psim psycholgiem .Miałam jeszcze Bibiego .też bokser żył 12 lat ,starośc ,ale dozył pieknego wieku ciężko było ,wziełam Beycusia jak go uspiłam miał 4 lata i 7 miesiecy ,chłoniak powalony.teraz ma Antosia i Bradleya .Antoś ma rok.Bradley 2 lata .koją mój ból .ale wierzcie mi ,kazdego psa kocha się inaczej ,uważam ze to zależy od jego charakteru ,temperamentu i podejściu do swego własciciela Podsumowując z tych wszystkich psów najbardziej tęsknie i płacze jeszcze za Beycusiem,moze dlatego ze zył tylko 4lata i 7 miesiaczków a choroba i chemia dała mu popalić ,ale nie zapominam o poprzednich a zwłaszcza obecnych moich boksiach .Atak wogóle to moją rasą ulubioną są boksery A tak wogóle jeszcze to boli mnie strasznie tęsknota za Beycusiem ,resztą i ,że tak krótko Pan Bóg dał im możliwość bycia z nami .Czasami myśle jak to by było ,gdybym miał je wszystkie razem ,istny szał ,ale i jaka radocha
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez kaniesia dnia Sob 9:09, 15 Paź 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|