|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Anja
PieskiŚwiat
Dołączył: 25 Sie 2005
Posty: 4027
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: stąd
|
Wysłany: Czw 12:21, 27 Kwi 2006 Temat postu: Ostatnie tchnienie Wikusia... |
|
|
Wszystko zaczęło się 3 dni temu...
Wik znacznie osłabł, nie chciał jeść, cały czas leżał, każdy ruch sprawiał mu trudnośc. Pryjechał wet i podał zasztrzyk z imizolu, bo podejrzewał chorobe pokleszczową. Nigdzie jednak nie mógł znależć kleszcza. Dał piesowi jeszcze jeden zastrzyk, który miał zbić gorączkę- 41 stopni C.
Nastał drugi dzień, a Wik nie czuł się lepiej. Gorączka się utrzymywała, dalej miał problemy ze wstaniem, nie chciał przyjmowac pokarmu. I znowu przyjechał jeden wet, dał imizol i poszedł. Potem drugi podał jeszcze czopek do odbytu, żeby zmniejszyła się temperarura. Nikt nie wiedział, co jest Wikowi.
Wczoraj, czyli trzeciego dnia znowu przyjechało dwóch wetów. Naradzali się, sami nie wiedzieli jakie leki podać. Tata postanowił, ze pojedziemy do Kliniki do Lublina, aby wykonac kompleksowe badania i tam dalej leczyć psa, gdy nagle wielki, opity krwią kleszcz odpadł z ciała Wika. Zaczeły się przeszukiwania sierści i w gęstym podszerstku weci znaleźli 7 takich wielkich, długo już pijących krew kleszczy. Diagnoza była jednoznaczna: Pies ma babeszjozę.Wik dostał znów zasztrzyk z imizolu, dzięki któremu kleszcze odpadały z jego ciała. Znów dostał czopek, bo gorączka powróciła. Weci podali mu dożylnie kroplówkę z glukozy. Po godzinie Wikuś zaczął mieć żółty język, podniebienie i białkówki oczu. Żółtaczka zaatakowała jego organizm, wraz z żółtaczką ujawniła się anemia. I koejne dwie kroplówki podane podskórnie, znowu jakieś zastrzyki. Wik był tak osłabiony, że nawet nie protestował przy kolejnych wkłuciach. Weci kazali obserwować psa, zmieniać mu często wodę. Pojechali. Pilnowałam Wika, patrzyłam jak sapie z wysiłku i jak chciałby wstać, ale się przewraca i zatacza, jak uderza o fotele i krzesła. Siedziałam i pilnowałam go, aby nie wstawał. Chciałam zeby usnął, ale widocznie na sen tez nie miał już siły. O godzinie 18:05 zaczął się koszmar. Wik zaczął bardzo szybko dyszeć. Mama zadzwoniła po weta. Obiecał przyjechac jak najszybciej. Potem było tylko gorzej. Wik przestał sapać i łapał powietrze nierówno, co kilka sekund. Dodatkowo przestał mnie słyszeć, utkwił oczy w jednym punkcie i kompletnie nie kontaktował, nie czuł dodytku, nie słyszał głosu- a moze czuł i słyszał, tylko nie miał siły mi odpowiedzieć? Patrzyłam jak się męczy, jak jest mu ciężko. O godzinie 18:25 Wik dostał skurczy, dusił się a serce już ledwo biło. Weta nadal nie było przy mnie, nie wiedziałam co robić, płakałam i prosiłam Wikusia, zeby nie umierał. Na próżno. O 18:30 skurcze ustały a punkt ciała, który ciagle obserwowałam i który delikatnie drgał zdradzając pracę serca- ustał. Wiedziałam już, że Wikuś umarł. Przyszły łzy, ból, cierpienie, żal i gorycz, że mu nie pomogłam. O 18:35 przyjechał wet i spytał dlaczego płaczę. Powiedziałam, że Wikuś już nie żyje, a on wszedł do pokoju, powiedział:"Zdechł" i poszedł. Na moich dłoniach wydał swój ostatni oddech i został już tylko zimny nosek, bezwładne ciało i oczy utkwione gdzies w dal. Przyjechał tata, płakaliśmy nad ciałkiem psa, głaszcząc go i trzymając za łapkę. Nie chcieliśmy rozstawać się z naszym ONkiem. Minęła godzina, potem dwie i trzeba było pożegnac się z psem. Mój brat zakopał jego ciałko w ogródku.
Łzy i ból nie przechodziły i dopiero ok godz. 1:20 w nocy udało mi się usnąć. Dziś wstałam i chciałam pójść do posłania Wikusia, ale tata powiedział że go już nie ma. Znowu były łzy, bo nie ma nic gorszego niż patrzec jak przyjaciel po cichu odchodzi za Tęczowy Most.
Wikusiu, gwiazdko moja, kocham Cię z całego serca i nigdy o Tobie nie zapomnę. Dziękuję, że dałes mi tyle radości i ciepła, tyle pociechy a czasem niemało kłopotów. Mam nadzieję, że czekasz na mnie za Tęczowym Mostem i kiedyś razem, ja, Ty, wszystkie nasze ONki i wszystkie kotki przekroczymy wspólnie Most, za którym będzie nam już tylko lepiej. Wiem, ze teraz juz nie cierpisz i nie przeżywasz tego koszmaru. Całe życie będziesz w moim sercu, razem z Nalą, Korą, Rabusiem, Tuptusiem i Ronem. Choć cię nie ma obok mnie, to żyjesz w naszej pamięci, w nas. Żegnaj, misiu, niech TAM będzie Ci tylko lepiej.
[*][*][*][*][*][*][*][*][*][*]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Russ
Administrator
Dołączył: 05 Lip 2005
Posty: 3756
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Ulkowy k. Gdańska/Pruszcza Gd.
|
Wysłany: Czw 12:27, 27 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
[*] Choć Go nie znałam, płaczę jak dziecko Może spotka Kore? Jestem z Tobą Aniu, pamiętaj
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sparrowka
PieskiŚwiat
Dołączył: 23 Mar 2006
Posty: 4629
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 12:28, 27 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
[*][*][*]Bardzo mi przykro... gdy to czytałam popłakałam się. Napewno jest ci smutno. Mi dziś śniło się że Fox zaginął. Rano obudziłąm się i poczułąm ulgę, bo Fox cały czas był ze mną. Nie weim co ja bym zrobiłą na twoim miejscu. Gdyby Foxowi się coś stało życie nie miało by dla mnie sensu. Jeszcze raz dla Wikusia:
[*][*][*][*][*][*][*][*][*][*][*][*][*][*][*][*][*][*][*][*][*]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anja
PieskiŚwiat
Dołączył: 25 Sie 2005
Posty: 4027
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: stąd
|
Wysłany: Czw 12:29, 27 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
Dzięki dziewczyny...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sparrowka
PieskiŚwiat
Dołączył: 23 Mar 2006
Posty: 4629
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 12:33, 27 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
Pamiętaj Anja że on cały czas jest z tobą i będzie. Nic tego nie zmieni. Nawet śmierć. On cały czas jest w tobie...w twoim sercu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
FiGa
Moderator
Dołączył: 09 Lis 2005
Posty: 4557
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: München
|
Wysłany: Czw 12:36, 27 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
Aniu brak mi słów Wikus był kochany i my także go niezapomnimy...
Wikuś będziesz zawsze w moim serduszku... ['][']['][']['][']['][']
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anja
PieskiŚwiat
Dołączył: 25 Sie 2005
Posty: 4027
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: stąd
|
Wysłany: Czw 14:11, 27 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
Ja i Wikuś dziękujemy wam z całego serduszka...
Wiemy, że jesteście z nami. Dziękujemy, że pamiętacie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sparrowka
PieskiŚwiat
Dołączył: 23 Mar 2006
Posty: 4629
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 14:31, 27 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
Nie ma za co. Naprawdę nie martw się. Wikuś cały czas cię kocha i nigdy nie przestnie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nature
PieskiŚwiat
Dołączył: 23 Mar 2006
Posty: 156
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Czw 14:57, 27 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
Bardzo Ci współczuję... I nie mówię tego, bo tak wypada, bo wszyscy tak mówią... Mówię to, bo z całego mojego serca Ci współczuję...
Wiem jakie trudne chwile teraz przeżywasz... Wiem, bo sama przeszłam to dokładnie rok temu... Wiem jak trudno jest się otrząsnąć, wiem jak to boli... znam tą pustkę...
Jednak zazdroszczę Ci jednego- i ciesz się tym, że byłaś przy nim... bo ja nie miałam takiej możliwości...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Tuśka
PieskiŚwiat
Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 5427
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Łask
|
Wysłany: Czw 17:58, 27 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
Anja, tak mi przykro... Nie jestem w stanie o niczym innym myśleć - czuję się tak, jakby mój pies umarł...
Ś.P Ks. Jan Twardowski napisał 'Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą'. Jednakże powinno to brzmieć 'Śpieszmy się kochać zwierzęta, umierają szybko, lecz nie pozwalają o sobie zapomnieć.' I bardzo dobrze, ze nigdy ich nie zapomnimy... One równiez nie zapomną o nas.
Być może Wik spotka się jeszcze z Sabcią? Na pewno...
[*]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Myszka
PieskiŚwiat
Dołączył: 13 Sty 2006
Posty: 4821
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 19:17, 27 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
Nie wiem co powiedzieć, wiadomo że moje napisane słowo ''Wspólczuje'' nic tu nie pomoże, nie Twoja wina, nie mogłas mu pomóc, tak naprawde możesz powiedzieć że zrobiłaś wszystko, żeby go ratować.Drugiego takiego psa jak Wik nigdy nie będzie, ale jeszcze go spotkasz...Możesz się cieszyć że Wik umarł na Twoich rękach, ja nie mogłam ze swoim być kiedy umierał..
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sparrowka
PieskiŚwiat
Dołączył: 23 Mar 2006
Posty: 4629
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 19:19, 27 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
Mój popszedni piesek specjalnie uciekł gdzieś umrzeć żebyśmy tego nie widzieli. Już pare dni wcześniej był słaby. Nie chciał żebyśmy go widzieli umierającego.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Myszka
PieskiŚwiat
Dołączył: 13 Sty 2006
Posty: 4821
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 19:34, 27 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
Foxi słyszałam, że tak czasam jest ale z kotami..
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sparrowka
PieskiŚwiat
Dołączył: 23 Mar 2006
Posty: 4629
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 19:37, 27 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
A tak zrobił mój piesek...teraz na szczęście mam Foxa i nie wymieniłąbym go na żadnego innego psa, kota czy coś innego. Wiele razy przeżywałam ból po stracie zwierząt np moich kotów. Wydaje mi się że to moi sąsiedzi coś z nimi robili...a gdy umarł mój chomik...nie pozbierałam się przez...5 miesięcy Gdy była mowa o chomikach, ryczałam...po pięciu miesiącach od jego śmierci. Gdy jest cierpło na dworzy, noszę na jego grobek kwiatki...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Tuśka
PieskiŚwiat
Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 5427
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Łask
|
Wysłany: Czw 19:52, 27 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
A ja patrzyłam z okna, jak moja mama z dziadkiem próbują uratować Sabę... A wet ciągle nie przyjeżdżał... Przyjechał już po śmierci...
Nie potrafię przestać o nim myśleć - ilekroć spojrzę na Agę, przypomina mi się Wik. I, ale to chyba moje złudzenie, Aga też jest spokojniejsza, nie wariuje tak... Może czuje, ze coś się stało.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|